Kocham ten szał, kiedy większość studentów biega po całej uczelni, za wpisami do indeksów. Niestety, należę do tej licznej grupy wybrańców. Spędziłam na łapaniu wykładowców prawie cały dzień, a i tak nic nie załatwiłam. Za to moi świetni kumple z grupy, wmusili we mnie pół paczki orzeszków w skorupce, tylko dlatego, że irytowało ich burczenie mojego brzucha.
Jednak nie to jest najgorsze w całym tym szaleństwie. Pojawił się wstępny plan zajęć. Mam WF. Potwornie się tego bałam i stało się.Nie wiem co mam robić. Zwolnienia nie mogę sobie załatwić Jestem chora na myśl, że będę musiała się rozebrać przed obcymi dziewczynami.
Zobaczą mnie.
Moje ciało, którego tak nienawidzę.
Może będą mnie obgadywać, wyśmiewać, a może po prostu mam paranoję?
Tak to jest, jak się przebywa non stop z facetami. Jak słucham co mówią, to żyć mi się odechciewa. Komentują każdą dziewczynę, jaka przejdzie obok. Nigdy nie zapomnę jednego z ich tekstów, na widok kobiety z przeciętną figurą (ani gruba, ani chuda) w szortach. ,,Idzie lato, ale nie każdemu służy".
Bardzo to pocieszające...
Jak zwykle ściskam i trzymam za Was kciuki, Rinka :)
Silna wola, czyli dążenie do perfekcji.
piątek, 20 września 2013
wtorek, 17 września 2013
Odrobinę zirytowana.
Czy tylko mi się to przytrafia? Mam znowu zepsutą wagę. Wczoraj pokazała mi kg więcej, dzisiaj 1,5 kg mniej. Delikatnie mówiąc, jestem lekko zirytowana.
Jednak, nie jest źle. Pomimo okropnej pogody, deszczu i lodowatego wiatru, dałam radę i dzisiaj biegałam. Jestem z siebie dumna. Małymi kroczkami do celu. Wieczorem zrobię ćwiczenia z Chodakowska. Uzależniłam się od niej. Podoba mi się, jak bolą mięśnie brzucha z wysiłku. Czujesz jak pot ścieka Ci po skroniach i jak znikają kalorie. Wspaniałe uczucie.
Obecnie nic nie jadłam. Wypiłam tylko litr wody. Może, jak już porządnie będzie mi burczeć w brzuchu, zjem serek Danio Light. Smakuje jak normalny.
Moje motylki, trzymajcie się.
Jednak, nie jest źle. Pomimo okropnej pogody, deszczu i lodowatego wiatru, dałam radę i dzisiaj biegałam. Jestem z siebie dumna. Małymi kroczkami do celu. Wieczorem zrobię ćwiczenia z Chodakowska. Uzależniłam się od niej. Podoba mi się, jak bolą mięśnie brzucha z wysiłku. Czujesz jak pot ścieka Ci po skroniach i jak znikają kalorie. Wspaniałe uczucie.
Obecnie nic nie jadłam. Wypiłam tylko litr wody. Może, jak już porządnie będzie mi burczeć w brzuchu, zjem serek Danio Light. Smakuje jak normalny.
Moje motylki, trzymajcie się.
poniedziałek, 16 września 2013
Kilogram więcej...
Po co, ta cała wymyślna dieta, bez
cukru, bez tłuszczu, skoro po tygodniu jej stosowania waży się
więcej niż na początku? Totalny bezsens... I żebym nie ćwiczyła!
Ćwiczyłam. Jest też możliwość, że za szybko spodziewam się
efektów. Ale ja jestem taka niecierpliwa.
Zwłaszcza, że matka schudła 3
kg w ciągu tygodnia, a ja – nie.
I ten tekst: ,,Ja byłam chuda przez prawie całe swoje życie, a ty masz urodę po ojcu."
Co ma gówno do twarogu?
Wychodzi na to, że ja byłam gruba przez te 20 lat życia?
Od jutra zaczynam biegać! Jeszcze zobaczy.
Pozdrawiam, dziewczyny!
środa, 11 września 2013
Wróciłam.
Witam!
Troszkę mnie tu nie było.
Dlaczego?
Praca. Znalazłam sobie wakacyjną robotę. Albo byłam w pracy, albo na rowerze. Jestem z siebie dumna, pobiłam swój rekord i przejechałam 93 km, w ciągu dnia. Martwię się, odrobinkę, że przez tą całą jazdę uda mi się rozrosły... :(
Nie mam bladego pojęcia, ile obecnie ważę. Oczywiście, wagę już dawno kupiłam, ale nie mam ochoty na nią stawać.
Poczekam...
Może do poniedziałku...
Bilans:
- kromka ,,Wasy"
- pół pomidora
- trochę serka topionego.
Dziękuję Aga http://bedechuda.blogspot.com/
Za wsparcie i motywację!.
Wychodzę!! Obojętnie gdzie, nie będę siedziała i cielęcym wzrokiem, gapiła się na lodówkę.
Pa!
Troszkę mnie tu nie było.
Dlaczego?
Praca. Znalazłam sobie wakacyjną robotę. Albo byłam w pracy, albo na rowerze. Jestem z siebie dumna, pobiłam swój rekord i przejechałam 93 km, w ciągu dnia. Martwię się, odrobinkę, że przez tą całą jazdę uda mi się rozrosły... :(
Nie mam bladego pojęcia, ile obecnie ważę. Oczywiście, wagę już dawno kupiłam, ale nie mam ochoty na nią stawać.
Poczekam...
Może do poniedziałku...
Bilans:
- kromka ,,Wasy"
- pół pomidora
- trochę serka topionego.
Dziękuję Aga http://bedechuda.blogspot.com/
Za wsparcie i motywację!.
Wychodzę!! Obojętnie gdzie, nie będę siedziała i cielęcym wzrokiem, gapiła się na lodówkę.
Pa!
piątek, 12 lipca 2013
Troszkę lepiej.
Kiedy
się wreszcie nauczę, ze życie to nie bajka?
Ile
razy jeszcze będę musiała dostać kopa w tyłek, żeby to
zrozumieć?
Jestem
nieszczęśliwa. Czy dam rade podnieść się po kolejnej porażce?
Nie wiem.
Mam
dość tego, iż jestem taka słaba. Chciałabym być taka jak
bohaterki moich książek lub jak, niektóre dziewczyny. Silna,
pewna, dążąca bez przeszkód do wyznaczonego celu. Tak bardzo tego
chce...
Musze
przyznać, ze jest już troszeczkę lepiej. Wczoraj zjadłam tylko
kanapkę z chlebem razowym i jajkiem na twardo, piłam tylko wodę.
Wczoraj spędziłam cały dzień w łózko. Zwyczajnie gapiąc się w
sufit. Podczas gdy inni świetnie się bawią na wakacjach, ja myślę
o tym jakie mam gówniane życie.
Postanowiłam
spróbować ćwiczeń A6W. Czy któraś z Was próbowała tego?
Zakochałam
się w sukienkach od ZUHAIR MURAD. Oglądałam w telewizji pokaz i
nie dość, że zazdrościłam modelką figury to jeszcze sukienek.(chabrowa - cudo.)
Pozdrawiam
i jak zawsze trzymam kciuki.
wtorek, 9 lipca 2013
Wakacyjna depresja
Waga: ;(
Już od kilku dni, nie wiem co się ze mną dzieje. Nic mi się nie chce. Sesja się skończyła i chyba, ja też się skończyłam. Mam potworne napady obżarstwa. Nie potrafię się zatrzymać. Jak koleżanki próbują mnie gdzieś wyciągnąć- na spacer, na rolki, do kina- opieram się rękami i nogami. Nie mam pojęcia co robić dalej...
Wagi jeszcze nie kupiłam, chciałam taką porządną. Z jednej strony jestem szczęśliwa, iż jej nie ma, sama obecnie wiem, jaką tłustą świnią jestem. Z drugiej, jestem ciekawa.
Na grilla nie poszłam. Sprytnie się wykręciłam.
Napisałam tego posta, dzięki chłopakom z Enej'a (koleżanka mnie siłą z domu wyszarpała na ten koncert). Oni mają tyle energii, skaczą po scenie, śmieją się, a ja czuję się jak wyżęta szmata.
A jak tam u Was dziewczyny?
Mam dużą nadzieję, że lepiej niż u mnie.
POWODZENIA!!
Już od kilku dni, nie wiem co się ze mną dzieje. Nic mi się nie chce. Sesja się skończyła i chyba, ja też się skończyłam. Mam potworne napady obżarstwa. Nie potrafię się zatrzymać. Jak koleżanki próbują mnie gdzieś wyciągnąć- na spacer, na rolki, do kina- opieram się rękami i nogami. Nie mam pojęcia co robić dalej...
Wagi jeszcze nie kupiłam, chciałam taką porządną. Z jednej strony jestem szczęśliwa, iż jej nie ma, sama obecnie wiem, jaką tłustą świnią jestem. Z drugiej, jestem ciekawa.
Na grilla nie poszłam. Sprytnie się wykręciłam.
Napisałam tego posta, dzięki chłopakom z Enej'a (koleżanka mnie siłą z domu wyszarpała na ten koncert). Oni mają tyle energii, skaczą po scenie, śmieją się, a ja czuję się jak wyżęta szmata.
A jak tam u Was dziewczyny?
Mam dużą nadzieję, że lepiej niż u mnie.
POWODZENIA!!
poniedziałek, 1 lipca 2013
Zepsuta.
Waga: ?
Jestem załamana.
Zepsułam mi się waga. Nie dziwie się, miałam ją już z 3 lata. Na razie brak kasy i muszę się wstrzymać z zakupem nowej. Miałam pomysł, aby iść do apteki i się zważyć, ale mi wstyd. Do koleżanki też nie pójdę... Spokojnie, coś wymyślę.
Zastanawiam się, czy mama nie robi mi na złość. Mówię jej, żeby nie kupowała żądnych słodyczy, coli, białego pieczywa, itp - mówisz jak do ściany. Mam brata, który jest wszystkożerny, więc jemu to obojętne co będzie jadł, a mnie KUSI!!
W środę ,,moje chłopaki" z grupy chcą zrobić grilla, jako że już prawie, udało się nam przetrwać pierwszy rok studiów. Nawet nie mogę zliczyć, który to raz, będę usiała się wykręcić z imprezy. Ale kiełbasa, chleb, karkówka, piwo, cola - nie bardzo mnie kręcą. Wiem, iż oni nie odpuszczą. W kółko powtarzają, że chcą zobaczyć mnie pijaną. NIENAWIDZĘ ALKOHOLU.
Dzięki za tyle komentarzy w poprzednim poście.
Bardzo mnie ucieszyły, że jednak ktoś tam jest i dzielnie walczy!!
Trzymajcie się szczuplutko!
Jestem załamana.
Zepsułam mi się waga. Nie dziwie się, miałam ją już z 3 lata. Na razie brak kasy i muszę się wstrzymać z zakupem nowej. Miałam pomysł, aby iść do apteki i się zważyć, ale mi wstyd. Do koleżanki też nie pójdę... Spokojnie, coś wymyślę.
Zastanawiam się, czy mama nie robi mi na złość. Mówię jej, żeby nie kupowała żądnych słodyczy, coli, białego pieczywa, itp - mówisz jak do ściany. Mam brata, który jest wszystkożerny, więc jemu to obojętne co będzie jadł, a mnie KUSI!!
W środę ,,moje chłopaki" z grupy chcą zrobić grilla, jako że już prawie, udało się nam przetrwać pierwszy rok studiów. Nawet nie mogę zliczyć, który to raz, będę usiała się wykręcić z imprezy. Ale kiełbasa, chleb, karkówka, piwo, cola - nie bardzo mnie kręcą. Wiem, iż oni nie odpuszczą. W kółko powtarzają, że chcą zobaczyć mnie pijaną. NIENAWIDZĘ ALKOHOLU.
Dzięki za tyle komentarzy w poprzednim poście.
Bardzo mnie ucieszyły, że jednak ktoś tam jest i dzielnie walczy!!
Trzymajcie się szczuplutko!
Subskrybuj:
Posty (Atom)