piątek, 20 września 2013

Wewnętrzny lęk

Kocham ten szał, kiedy większość studentów biega po całej uczelni, za wpisami do indeksów. Niestety, należę do tej licznej grupy wybrańców. Spędziłam na łapaniu wykładowców prawie cały dzień, a i tak nic nie załatwiłam. Za to moi świetni kumple z grupy, wmusili we mnie pół paczki orzeszków w skorupce, tylko dlatego, że irytowało ich burczenie mojego brzucha.
Jednak nie to jest najgorsze w całym tym szaleństwie. Pojawił się wstępny plan zajęć. Mam WF. Potwornie się tego bałam i stało się.Nie wiem co mam robić. Zwolnienia nie mogę sobie załatwić Jestem chora na myśl, że będę musiała się rozebrać przed obcymi dziewczynami.
Zobaczą mnie.
Moje ciało, którego tak nienawidzę.
Może będą mnie obgadywać, wyśmiewać, a może po prostu mam paranoję?
Tak to jest, jak się przebywa non stop z facetami. Jak słucham co mówią, to żyć mi się odechciewa. Komentują każdą dziewczynę, jaka przejdzie obok. Nigdy nie zapomnę jednego z ich tekstów, na widok kobiety z przeciętną figurą (ani gruba, ani chuda) w szortach. ,,Idzie lato, ale nie każdemu służy".
Bardzo to pocieszające...

Jak zwykle ściskam i trzymam za Was kciuki, Rinka :)

3 komentarze:

  1. Faceci są straszni, czasem tak przykrzy.
    Ja na w-fie ćwiczę, ale u mnie w klasie są dziewczyny grubsze ode mnie, więc jakoś daję radę.

    OdpowiedzUsuń
  2. Biedna. Faceci potrafią być bardzo chamscy. Ja ćwiczę na wf'ie, bo każda opcja na spalenie kalorii jest dla mnie jak prezent od losu. Co do chudnięcia kilogram dziennie to, albo baletnica (ew. Alice diet), albo głodówka. Wybór należy do Ciebie. Trzymam kciuki, dodaję i zapraszam do mnie:thin-n-beautiful.blogspot.com. xoxo :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Zawsze możesz przebierać się w łazience. Poza tym, bardziej ciesz się z możliwości poćwiczenia, niż ze wzroku innych. Nie wiem ile u Ciebie jest, ale u mnie WF trwa tylko jeden semestr, więc wcale nie tak dużo.

    OdpowiedzUsuń