poniedziałek, 17 czerwca 2013

Możę Ci się wydawać, że jest gorzej, ale jest lepiej. :)

Waga: 68,8 kg.
Nie jest źle, szczególnie, że dwa dni temu była siódemka z przodu.

Hello, wszystkim.
Mój wczorajszy plan dotyczący diety się rozsypał, jak przysłowiowy domek z kart. Prawie cały dzień, spędziłam na uczelni i w rezultacie zjadłam tylko pół bagietki z czosnkiem (kolega mi wcisnął), natomiast wody wypiłam 2,5 litra  Czułam jak mi się w brzuchu przelewa.

Umówiłam się z kumpelą na rower (wreszcie). Wiem, iż ona mnie wymęczy. Jeździ na różnego rodzaju rajdy, po 100 km od domu. Podziwiam ją. Czy pada, czy świeci słoneczko, ona potrafi pedałować dalej oraz jest szczuplutka.

Dzisiaj, prawdopodobnie zjem tylko jogurt malinowy. Wiem, że nie powinnam się tak głodzić, ale to jest silniejsze od mnie. Zwłaszcza, że mojej mamie coś odbiło i też przeszła na dietę. Chce szybciej schudnąć.  Jakiś czas temu wygrzebałam z szafy czarne jeansy z białą nitką. Śliczne. Niby się w nie mieszczę (niby - są strasznie opięte na udach), ale z zapięciem to już problem. To mój cel. Muszę walczyć o własne ciało, którego tak strasznie nienawidzę.

Papatki, powodzenia :)

Ps: Znowu uczelnia i do tego egzamin. ;(



1 komentarz: